Problem z jodem nie powstaje na poziomie dawki, jaką powinniśmy zażywać, ale sięga znacznie głębiej. Czytając i słuchając „rewelacji” dotyczących jodu powstaje nurtujące pytanie na poziomie: „Brać w ogóle jod, czy nie brać go wcale??? Każdy lekarz powie Ci, że absolutnie jodu nie wolno przyjmować, bo toksyczny, a przedawkowanie może być bardzo niebezpieczne. A jak już masz jakiekolwiek problemy z tarczycą, to strzeż się jodu jak ognia! A tu ktoś Ci mówi, że potrzebujesz co najmniej sto razy więcej jodu, niż go otrzymujesz! Mało tego.. z jodem jest taka paradoksalna sytuacja, że mała dawka może zaszkodzić, duża natomiast leczy “choroby nieuleczalne”. Temat godny łamigłówki, ale warty rozwikłania.
Jod organiczny i nieorganiczny
Po pierwsze rozjaśnię kwestię dotyczącą rodzaju jodu, o jakim mówimy. Mamy jod organiczny i nieorganiczny. Pierwsze niedomówienia powstają już na tym etapie. Jod organiczny rzeczywiście jest toksyczny i należy unikać go jak ognia. Nas interesuje zatem wyłącznie jod nieorganiczny i o tym będę dalej pisała. Istnieje sporo izotopów jodu, i tylko ten jeden z nich, 127I jest stabilny i nadaje się na cele lecznicze.
Przerażające dane dotyczące jodu
W ostatnich dekadach drastycznie spadł poziom jodu w żywności, który szacuje się na 50%.
Takie fakty dotyczą zresztą całej reszty substancji odżywczych, których żywność nie jest już w stanie nam dostarczyć w takiej ilości jakiej potrzebujemy. A dochodzi jeszcze problem samego przyswajania substancji odżywczych w organizmie! Dzisiaj już się nie mówi, że „Jesteś tym co jesz”, a raczej „… tym co wchłaniasz i przyswajasz”. Środowisko, w jakim żyjemy, nie pozostawia wiele do życzenia i nie daje szansy na „normalne” funkcjonowanie w nim ludzi. Jesteśmy bombardowani zewsząd chemikaliami zatruwającymi żywność, wodę i powietrze, a te silnie ograniczają przyswajanie nie tylko jodu.
Substancja substancji nie równa, a skutki deficytu jodu dla zdrowia są niestety dewastujące. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak poważne braki jodu mają w organizmie i jak szeroko ten problem jest rozpowszechniony. Fakty pokazują, że potrzebujemy co najmniej sto razy więcej jodu, niż go otrzymujemy! Temat zakrawa na wszechobecne tabu i o tym się po prostu nie mówi.
Szacuje się, że co najmniej 80% ludzi w dzisiejszym „cywilizowanym świecie” walczy z takimi problemami jak otyłość, zaburzenia tarczycy, autoagresja wszelkiego rodzaju, niski poziom energii, zbyt niski kwas w żołądku, wysoka zawartość metali ciężkich, grzyby i mycoplasma.
Skutecznym, tanim i prostym rozwiązaniem mogłaby być po prostu suplementacja jodem. Niestety.. tak poważne schorzenia należy leczyć niemniej poważnie, to znaczy z osobna! Takie już zalecenia medycyny konwencjonalnej. I tu dochodzimy do sedna problemu, bo współczesne „cywilizowane leczenie” prowadzi do kolejnych, niemniej poważnych jednostek chorobowych. No i mamy błędne koło..
Do czego właściwie służy jod?
Jod to minerał, który można znaleźć w niektórych produktach żywnościowych (ryby, produkty mleczne, zboża, warzywa i owoce). Odgrywa ważną rolę w różnorodnych procesach w organizmie. Organizm wymaga jodu do produkcji hormonów tarczycy, naturalnych substancji chemicznych, które regulują wiele funkcji organizmu. Hormony tarczycy są odpowiedzialne za regulację metabolizmu, utrzymanie prawidłowego rozwoju kości i mózgu oraz wykonywanie wielu innych funkcji.
Przy tak ważnych procesach, jod jest istotnym składnikiem odżywczym. Niedobór jodu nie pozwala tarczycy na produkowanie wystarczającej ilości hormonów, co często prowadzi do wad wrodzonych, braku koncentracji i uwagi, zmniejszenia funkcji poznawczych i problemów dotyczących wola. Ponadto jod utrzymuje stały poziom energii, korzystnie wpływa na tworzenie się zdrowej skóry, zębów i włosów oraz reguluje układ rozrodczy. Z uwagi na odżywcze właściwości jest również korzystny dla działania układu immunologicznego, profilaktyki chorób fibrocystycznych i raka, gdyż stymuluje rozrost zdrowych komórek.
Jod z powodzeniem stosowany jest w leczeniu trądziku i innych schorzeń skóry, jak również stanów depresyjnych, ataków lęku, zaburzeń pracy serca i łysienia. Można go wykorzystać również do oczyszczania wody w celu wyeliminowania zakażenia.
Ponieważ jest to środek przeciwgrzybiczy, skuteczny jest w leczeniu zaawansowanych stanów candidy i wszelkich grzybiczych i bakteryjnych dolegliwości. Jednym z objawów candidy jest częsta niedoczynność tarczycy i tutaj jod może być niezwykle pomocny. Jeżeli odczuwasz u siebie symptomy takie jak nieustanne zmęczenie, poczucie braku energii, senność, niskie ciśnienie, częste uczucie zimna, zimne dłonie i stopy, zaparcia, depresję, wypadają Ci włosy, masz trudności z koncentracją i kłopoty z pamięcią, częste bóle gardła, spuchnięte oczy, skurcze mięśni, kłopoty z płodnością, nieregularne miesiączki, suchą skórę, kłopoty z poceniem się (a raczej brakiem możliwości pocenia się), podniesione poziomy cholesterolu, łamliwe paznokcie, czujesz się poddenerwowany, rozważenie suplementacji jodem może okazać się strzałem w dziesiątkę.
Jod okazuje się pomocny także w przypadku wypadania włosów i łysienia. Za bezpośrednią utratę włosów u większości ludzi odpowiedzialne są grzyby candida i mycoplasma, zagnieżdżone na skórze głowy. Włosy się sypią, bo te patogeny żywią się naszymi mieszkami włosowymi.
Ale uwaga: grzyby egzystują wyłącznie w środowisku bogatym w metale ciężkie. Co więcej, metale ciężkie potrafią chronić te patogeny przed działaniem antybiotyków! Dlaczego więc jod okazuje się tak skuteczny w zwalczaniu łysienia? Oprócz właściwości grzybobójczych, jest również świetnym chelatorem metali. Przeprowadza na tym polu naprawdę szeroki detoks eliminując przy tym fluorki, tj. brom, chlor i fluor.
Zastosowanie jodu jest praktycznie nieograniczone. Może być stosowany w leczeniu błahych dolegliwości takich jak siniaki i tak poważnych chorób jak zaburzenia hormonalne tarczycy czy nowotwory.
Kiedyś niedobory jodu były dużo większe, co powodowało przypadki tzw. wola. Medycyna konwencjonalna stosowała wtedy silne terapie jodowe. Dziś co prawda nie możemy mówić o drastycznych niedoborach jodu, ale te z pozoru nieznaczne niedobory przyczyniają się do wielu znaczących już chorób cywilizacyjnych.
A czy wiesz, że kiedyś lekarze uwielbiali jod?
Okazuje się, że historia medycyny i współczesny lekarz mają krótką pamięć.. a może historia jest zmieniana na naszych oczach?
„Po roku 1820 jod był testowany i wypróbowywany w leczeniu wielu dolegliwości (paraliż, syfilis, oparzenia, astma, gangrena, choroby stawu biodrowego, zapalenia, głuchota skrzywienia kręgosłupa i dziesiątki innych). Do roku 1840 było już sporo opracowań i monografii dających świadectwo niezwykłych korzyści osiąganych przez lekarzy stosujących preparaty jodu w swojej praktyce. Niestety, opracowania te zniknęły z amerykańskich bibliotek medycznych (więc… niektórzy mogą twierdzić, że “nie ma dowodów skuteczności jodu w praktyce medycznej”). We wczesnych latach 90’ ubiegłego stulecia jod był już dobrze ugruntowany w praktyce medycznej i chirurgicznej, co opisuje ówczesna Encyclopedia Britannica.
W medycynie jod jest często stosowany jako środek antyuczuleniowy i aseptyczny […] […] zasadniczą częścią leczenia zatrucia ołowiem jest stosowanie jodku potasu, który jest w stanie rozłożyć nierozpuszczalne albuminy ołowiu uwięzione w tkankach, powodując ich szybką degenerację. Ołów po rozłożeniu albuminów jest bez problemów usuwany z organizmu. Podstawowa lista dolegliwości, gdzie jodki okazują się zdecydowanie skuteczne, to: zatrucie ołowiem i rtęcią, astma, arterioskleroza, dusznica bolesna, wole, syfilis, hemofilia, zapalenie oskrzeli […]. lch działanie farmakologiczne jest równie niejasne, jak olśniewające są skutki ich działania w niektórych schorzeniach. Nasza nieznajomość mechanizmu ich działania jest maskowana terminem “odczopywanie” który implikuje, że posiadają moc usuwania nieczystości z krwi i tkanek. Najprawdopodobniej tak jest w przypadku kiły. W jej trzecim stadium, wcześniej również, choroba ta poddaje się najszybciej i najpewniej działaniu jodków[…].
We wczesno-dwudziestowiecznej medycynie jodki były stosowane w gramowych ilościach (czyli bardzo dużych) przez dermatologów. Leczyli oni dermatozy, takie jak guzkowe zapalenie naczyń i piodermia zgorzelinowa, wykorzystując przesycony jodek potasu – SSKI, począwszy od dziennej dawki jodu w wysokości 900 mg, po czym zwiększając ją stopniowo co tydzień aż do 6 gramów dziennie. Grzybicze wykwity, takie jak sporotrychoza (grzybica sporotrychowa), były traktowane od razu gramowymi ilościami i to z dużym powodzeniem. Zmiany te potrafiły zniknąć w ciągu dwóch tygodni od rozpoczęcia terapii! Lekarze przez wiele lat stosowali jodek potasu w początkowych dawkach od 1,5 – 3 gramów do aż ponad 10 gramów dziennie w leczeniu np. astmy oskrzelowej. Zauważmy, że mowa jest o gramach, tysiące razy więcej, niż dzisiejsze zalecane dawki. Lekarze chętnie twierdzą, że to dawki śmiertelne. Zachodzi pytanie, czemu lub komu służą zalecane dziś dawki jodu. Dobrze, że nie spalono wszystkich książek. Dzięki temu można czasem pewne okruchy wiedzy zebrać i uświadomić sobie, jak bardzo starają się ukryć przed nami niewygodne fakty.” (Roman Nowak, Jod – Niechciana Prawda)
Nadczynność tarczycy – Choroba Gravesa-Basedova
Kiedyś nagminnie używano jodu do leczenia wszelkich chorób tarczycy, szczególnie nadczynności przed którą dzisiaj tak drżą lekarze. Sam Graves-Basedov leczył w ten sposób sam siebie z nadczynności (stąd nazwa tej choroby).
Wyleczenie samym jodem następowało u 88% pacjentów, a inni lekarze oisywaliu, że przez podanie zwykłego Płynu Lugola (jod i jodek) osiągnęli efekty w postaci 92% przypadków stosując dawkę od 6 – 90mg, czyli około 600 razy większą niż się obecnie zaleca.
Leczono w ten sposób z sukcesem chorobę nękającą dziś miliony ludzi, głównie kobiety. Nie trzeba dodawać, że oczywiście bez skutków ubocznych, które niesie za sobą terapia jodem organicznym (radioaktywnym – tym samym co mamy w Czarnobylu, czy w Kelpie).
Umysł światłego lekarza po przeczytaniu takich wiadomości, że nadczynność tarczycy leczono z dużym sukcesem już 100 lat temu, powinien natychmiast zareagować. I uwierzcie mi, są lekarze konwencjonalni, którzy interesują się tym tematem. Dostałam nawet kilka pozytywnych maili w tej sprawie. Jednak żaden z nich nie zastosuje tego leczenia w gabinecie NFZ, czy nawet większej prywatnej tradycyjnej klinice, bo po prostu straci prawo do wykonywania zawodu.
A jak dzisiaj leczy się nadczynność tarczycy?
- podaje się sztucznie wytoworzone substancje (leki przeciwtarczycowe lub tyreostatyki, np. eutyrox) powodujące litanię skutków ubocznych. Sztucznie przyspieszamy metabolizm, pacjent traci wagę, myśli szybko i składnie, znacznie lepiej się czuje itd.. ale jodu jak nie było tak nie ma.
Podając takie hormony bez równoczesnego podania jodu doprowadza się do jeszcze większego zapotrzebowania organizmu na jod i tak spirala się sama nakręca, bo tarczyna zaczyna funkcjonować na “dopalaczu”, co degraduje cały organizm. To bardzo groźne zjawisko, a hormony FT3, FT4 wychodzą przy tym prawidłowo. Za jakiś czas pacjent dalej choruje, ale tym razem na coś innego. Jod to przecież nie tylko tarczyca.. - podaje się jod organiczny (radioakywny), czyli dosłowne “smaży” się tarczycę – co sprzyja powstawaniu nowotworów tarczycy, jak również białaczki
- używa się “noża hirurga” – wyciąć i zapomnieć. Czyzby? Czy operacja tarczycy ją leczy? Najlepiej wiedzą to Ci, którzy przez to przeszli
A czemu dziś lekarze nie lubią już jodu?
Żeby dobrze zrozumieć czemu tak się stało trzeba sięgnąć do badań Wolfa i Chaikoffa, które zostały potocznie nazwane Efektem Wolfa-Chaikoffa. Są to jedne z tych badań, gdzie interpretacja naukowców sięga zenitu..
Zanim po krótce je opiszę musisz rozumieć fizjologię działania tarczycy. Otóż kiedy tarczyca jest całkowicie wysycona jodem, nie jest w stanie przyjąć już ani jednej kropli więcej (jak wypełnione wodą wiadro). To zjawisko wykorzystano właśnie w Czarnobylu. Chcąc uniknąć wchłonięcia jodu radioaktywnego z wybuchu elektrowni, podawano Płyn Lugola (jod nieradioaktywny), żeby tarczyca nie miała nawet szans na wchłonięcie radioaktywnego pierwiastka.
Wracając do badań.. Wolf i Chaikoff podali szczurom najwpierw jodek (nieradioaktywny), a dopiero potem jod radioaktywny, który w wiadomych już przyczyn nie został przyjęty przez szczury. Jak koniec końców zinterpretowali te badania? Uwaga, cytuję:
Taki wysoki poziom jodu nieorganicznego blokuje wytwarzanie hormonów tarczycy, co prowadzi do niedoczynności i powstawania wola".
Taka właśnie konkluzja poszła w świat – “Strzeżcie się jodu, bo jest niebezpieczny!”. Cały świat medyczny zadrżał w skutek tych badań, a było to tak drastyczne zjawisko, że przestano dodawać jod do wypieków chleba, a zaczęto dodawać brom jako spulchniacz! To spowodowało z kolei drastyczną tendencję we wzroście liczby przypadków nowotworów piersi i tarczycy.
Mało tego.. jak się później okazało..
Ci naukowcy nawet nie zbadali poziomu hormonów, o których pisali! Później okazało się również, że badane szczury ani nie miały wola, ani niedoczynności tarczycy!
Oczywiście nikt nie powtórzył takich wyników. Było to zwykłe oszustwo, a wywołało dramatyczne skutki.
Wiele badań w późniejszym czasie obaliło Efekt Wolfa-Chaikoffa. Prawdziwa konkluzja badań brzmiała następująco:
"W nadczynności jod/jodek potasu zawarty w Płynie Lugola podawany w dziennej dawce 90mg wywołuje fizjologiczną tendencję w kierunku normalizacji funkcjonowania tarczycy, co jest efektem korzystnym."
Wyniki te jednak nie miały już większego znaczenia, bo jodofobia zaszła już za daleko i nie sposób było jej cofnąć.
W dzisiejszych czasach tylko nieliczni lekarze mówią o jodzie. Ale tacy istnieją. Mają na tyle odwagi, żeby nie tylko o nim mówić, ale i nim leczyć! Istnieje grupa lekarzy, którzy na bieżąco udowadniają w swoich doświadczeniach dobroczynne działanie jodu. Na stronie www.iodineproject.com można dowiedzieć się naprawdę wielu zdumiewających faktów na temat ich badań.
Czy cierpię na niedobór jodu?
Przygniatająca większość osób przebadanych przez lekarzy przedsięwzięcia Iodine Project wykazywała deficyty jodu. Po pewnym czasie, gdy stało się to jasne, lekarze w wielu przypadkach zaprzestali testowania poziomu jodu, gdyż wyniki były z góry oczywiste.
Sam możesz sobie odpowiedzieć, czy masz niedobory jodu obserwując:
- słaby układ immunologiczny – słabe reakcje autoimmunologiczne – alergie
- niski poziom kwasu żołądkowego
- brak energii
- nadmierna senność, nawet po przespaniu wielu godzin
- wyczerpanie nadnerczy
- nieuzasadniony nerwowy niepokój
- nieustanne odczuwanie stresu
- częste bóle głowy
- problemy grzybicze
- zapalenie stawów (w tym reumatoidalne, przyczyny są grzybicze)
- wysoki poziom metali ciężkich takich jak kadm, rtęć i ołów
- ..i wiele innych..
Mam plomby amalgamatowe czy nie mogę używać jodu dopóki ich nie usunę? Czy nic się nie stanie jak zastosuje kod na torbiel na jajniku?
Częściowo już odpowiedziałam na pytanie dot. plomb. Co do smarowania ciała to jak najbardziej smarować jajniki, jeśli są jakiekolwiek z nimi problemy. To samo tyczy się tarczycy.
Mam plomby amalgamatowe, wiem, że muszę to usunąć ale to potrwa, w dzieciństwie dużo chodziłam do dentysty i mam że 6 szt.takiej trucizny czy przez to nie mogę używać jodu?
Witaj Karola, osoby które mają amalgamaty muszą na pewno ostrożniej podchodzić do tematu. Polecam zawsze picie przez plastikową rurkę nakierowaną bezpośrednio do gardła. Co do usuwania to proszę pamiętać, że nie zawsze i nie wszystkie plomby warto usuwać. Tu znajduje się więcej szczegółów na ten temat: https://mojasymbioza.pl/2018/02/protokol-oczyszczanie-zebow-i-amalgamatow-rteciowych-procedura-iaomt.html/
Wspaniale, merytorycznie napisany artykuł. I do tego – bardzo ciekawy.
Zachecalabym do podania w artykule naturalnych zrodeł jodu: np. orzechy wloskie, aronia, rokitnik, gruszki (trzeb jesc gotowane, a wode wylac z garnka!), ziolo – przytulja wlasciwa, ryby, np. dorsz, sledz, olej kokosowy, buraki.
Bardzo dziękuję! A to ciekawa uwaga, bo mam w planach to zrobić we wszystkich kartach charakterystyki :)