Klasyczne Zappery wg. Huldy Clark i ich ograniczenia

Każdy kto interesuje się elektroniką medyczną zna zapper dr Huldy Clark i jego schemat. Moją pierwszą książką w tej tematyce była oczywiście słynna „Kuracja życia” jej autorstwa. Tradycyjny zapper ma jednak sporo ograniczeń, o czym sama autorka pisała w swoich książkach. Jednym z nich są fizyczne właściwości samego prądu elektrycznego, który płynie wyłącznie po jakiejś powierzchni. Tym samym nie wniknie również w głąb narządów.

Nie uznaję tradycyjnych zapperów za kompletne elektroniczne remedium w walce z patogenami. Jako, że osobiście nie jestem fanką tych zapperów, w niniejszym poście będzie o nich zatem dość pobieżnie, a głównie w kontekście właśnie ich ograniczeń.

 

Hulda Clark (1928 – 2009)

To zabawne, że nie każdy wie o tym, że Hulda Clark w swoich książkach pisała nie tylko o słynnym zapperze. Doskonale wiedziała, że zapper ma swoje ograniczenia i wyraźnie podkreślała, że przed zappowaniem obowiązkowo należy wykonać kuracje:

Bez tych sesji oczyszczających leczenie zapperem nie jest kompletne.

Z czego wynikają ograniczenia klasycznego zappowania?

Fizyczne właściwości prądu

Prąd elektryczny ma pewne właściwości fizyczne – płynie zawsze po danej powierzchni. Zatem wprowadzony do organizmu, popłynie tylko po ściankach narządów (jelit, żołądka, wątroby itd.), a nie wniknie w jego głąb, gdzie również znajdują się patogeny. Nie wspomnę o wnętrzu komórek, gruczołów limfatycznych, czy tkanek, gdzie kryją się chorobotwórcze patogeny.

Pewnym rozwiązaniem są transmitery sygnału (cewka z polem elektromagnetycznym).

Zapper nie dociera wszędzie

Dodatkowo, patogeny mają właściwość “chowania się” w gruczołach limfatycznych. Przeprowadzamy kilkutygodniowy proces ich likwidacji, a potem mija pół roku lub rok i one znowu pojawiają się w organizmie stopniowo wynurzając się z gruczołów.

Ponadto zapper nie dociera do kanałów korzeniowych, czy ropni pod zębami z wypełnieniem metalowym.

 

Co zrobić, aby dopaść patogeny w gruczołach limfatycznych?

Nie uda się to prądem elektrycznym – ani Zapperem Black Box, ani też zapperem Clark. Zdziała to dopiero cały Protokół Becka, a konkretnie mówiąc silne pole elektromagnetyczne PEMF (pulser), które wniknie w głąb komórek, gruczołów limfatycznych i tkanek. Dość trudno jest jednak nabyć dobry pulser magnetyczny. Dochodzi jeszcze wysoka cena, bo za porządny pulser idzie zapłacić ponad 1000 euro.

Oczywiście pracę taką wykona również każda Maszyna Rife’a, czyli np. system Spooky z plazmą lub po prostu dobry biorezonans.

Wady techniczne w zapperze Huldy Clark

Znany powszechnie schemat zappera dr Huldy Clark opublikowany w książce „Kuracja Życia też ma istotne wady.

W pracy dr Clark znajdują się stwierdzenia, które wzbudzają wątpliwość nie tylko lekarzy, ale też choćby średnio zaawansowanych elektroników. Dotyczy to nawet opisu eksperymentów z wykorzystaniem generatorów przebiegów, stwierdzeń dotyczących rezonansu, wpływu cewek, znaczenia ekranowania, składowej stałej przebiegu zmiennego, czy harmonicznych przebiegu prostokątnego.

Sekret zappera sprowadza się do wykorzystania faktu istnienia tzw. fal harmonicznych.

Niestety, wiele zapperów (w tym zapper dr Clark) generuje pod obciążeniem przebieg niewiele przypominający prostokąt – oznacza to mało harmonicznych, czyli małe szanse skutecznego niszczenia patogenów.

 

Jak sprawdzić jakość zappera?

Możesz to łatwo zweryfikować, jeśli masz w domu oscyloskop i wiesz jak z niego korzystać. Kształty sygnałów, wygenerowane przez to urządzenie wskażą, czy masz do czynienia z dobrym, czy słabym sprzętem.

Wszystko ewaluuje – patogeny również

Różne listy częstotliwości budowane przez różne osoby podają różne wartości na te same patogeny czy dolegliwości. W czym tkwi problem? Sprawa jest rzeczywiście skomplikowana.

Patogeny, jak wszystko wokoło zmieniają się, ewoluują. W dzisiejszych czasach, powiedziałabym nawet – mutują, co w praktyce oznacza zmiany ich częstotliwości. Te fakty potwierdza w swoich książkach sama dr Hulda Clark.

 

I znowu kłaniają się antybiotyki..

Cała ta ewolucja patogenów to w dużej mierze zasługa antybiotyków, przez które zarazki stają się coraz bardziej odporne i wyspecjalizowane. Używamy ich coraz więcej i coraz częściej, co dla patogenów jest jedynie lekcją nauki. Bo czym jest antybiotyk w stosunku do zaawansowanej Candidy, kiedy ta potrafi się chować po swoich kryjówkach (biofilmach)?

To są sytuacje patowe i nienaturalne. To dlatego też mówi się, że antybiotyki już nie działają. Nie produkuje się nowych, bo ponoć nie ma już takich co sprostałyby dzisiejszym patogenom.

Wiadomo, że bardzo skuteczny w walce z patogenami był generator Rife’a, jednak jego badania zostały zdewastowane. Najlepiej zweryfikowaną, pełną listą dostępnych patogenów są badania Huldy Clark (m. in. w jej książce Kuracja Życia).

Jest też dobra wiadomość. Otóż w książce są doniesienia o wykorzystaniu generatora płynnie przestrajanego w różnych zakresach częstotliwości. Powolne, płynne przestrajanie ma likwidować zarazki w całym zakresie przemiatanych częstotliwości.

Zappowanie zajmuje niestety sporo czasu..

Niestety problem ze wszelkimi zapperami jest taki, że po prostu przestajemy je stosować, bo nie mamy na to czasu.

Żeby to wszystko miało ręce i nogi, zapper Clark to wymóg min 1h na jednej częstotliwości dla danego patogenu, naprzemiennie z minimum 1.5-godzinnym przemiataniem (celem wybicia tzw. „outsiderów”).

Jeśli stosujesz zapper Becka, powinien być on każdorazowo zakończony sesją wykonaną zapperem Clark (dodatni offset). A tu kłania się dodatkowy czas. Mało kto może sobie na to pozwolić. Takim też sposobem moje zappery finalnie trafiły na półkę. Przy dwójce dzieci nie miałam już na to najzwyczajniej w świecie czasu :)

 

Zasada Huldy Clark 3 x 7 to już prehistoria

Sporo ludzi uważa, że muszą mieć zapper, który można “ustawić” na konkretną częstotliwość. W większości przypadków nie ma ku temu racjonalnych podstaw.

Po pierwsze patogeny, jak już wspomniałam, ewoluują. Zawsze więc musisz wziąć margines błędu i zająć się tzw. „outsiderami” (mutantami). Zatem funkcja „przemiatania” w zapperze (ustawianie na zakres częstotliwości) to podstawa.

Poza tym pasożyty i tak są osłabiane przez każdą częstotliwość z zakresu częstotliwości Clark (10 Hz – 500 kHz), trzeba jedynie przedłużyć działanie zappera, rezygnując ze słynnego 3×7 co 20 minut na korzyść dłuższego zappowania (np. przez minimum godzinę lub dwie).

Tymczasem zappery posiadające funkcję zmiany częstotliwości są z reguły “stacjonarne” – czyli wymagające podłączenia zasilacza, nie przystosowane do użytkowania “w ruchu”.

A co z diagnozą?

Najczęściej niestety po prostu nie wiemy, co nam dolega. Jak często zdarzyło Ci się, że lekarz skierował Cię na badania laboratoryjne przed przepisaniem antybiotyku? Często nie wiadomo nawet, czy chodzi o bakterie, czy wirusy, nie wspominając o zapewne najczęstszej przyczynie problemów – pleśnie i grzyby, na które prąd akurat słabo działa. Skąd więc mamy wiedzieć, jaką częstotliwość wybrać?

Dobra diagnostyka to podstawa, a tego zapper Ci z pewnością nie zapewni.

Sprzętem diagnostycznym, jakiego używała Hulda Clark był synchrometr. Jest to jednak na tyle skomplikowane urządzenie, że nigdy nie zdecydowałam się na jego zakup. Dobrym sprzętem diagnostycznym są biorezonanse do tego przystosowane.

Czytaj więcej:

Jaki zapper / generator częstotliwości wybrać?

Jak już wiecie, przetestowałam na sobie z grubsza sporo sprzętów elektronicznych. Konkluzja nasuwa się jedna: jeśli decydujesz się na zakup zappera w kontekście leczenia chorób przewlekłych, to zwykły zapper nie wystarczy. Tradycyjny zapper to fajne urządzenie do stosowania na doraźne problemy. Do walki z boreliozą i wirusami typu EBV, półpasiec, cytomegalie, czy herpesy, dobry generator powinien spełniać kilka funkcji:

  • przede wszystkim zawierać dodatkowo pole elektromagnetyczne PEMF (np. system Spooky z plazmą)
  • powinien umożliwiać zappowanie wg. Clark (np. system Spooky)
  • powinien być również często używany :)

 

Zappery mobilne

Moim zdaniem dobry zapper to taki, który w okresie leczenia jest po prostu często używany. Powstały różne rozwiązania tzw. zapperów kieszonkowych z przylepnymi do ciała elektrodami tens. Taki sprzęt możesz nosić wszędzie ze sobą i jest to jego ogromna zaleta. Dla wybijania patogenów wydają się być sensownym wyborem. Nie posiadają jednak pola elektromagnetycznego, co w mojej ocenie je dyskwalifikuje w przypadku chorób przewlekłych.

Nie zdążyłam już jednak przetestować sprzętów mobilnych, bo odkryłam system Spooky i póki co pozostaję jego niezmienną fanką :)

 

Bardzo łatwo jest przepłacić za zapper

Niesamowite jak można żerować na niewiedzy ludzi. Rozpiętość cenowa zapperów jest tak ogromna, że nóż się w kieszeni otwiera. Dotyczy to zwłaszcza tych najprostszych zapperów, gdzie hurtowy koszt podzespołów elektronicznych sięga rzędu 1 – 2 zł.

Najbardziej zabawne są stwierdzenia producentów w stylu “tylko nasz zapper jest skuteczny”. Zapper to zapper, ceną powinno je różnić jedynie zaawansowane oprogramowanie. Nie ma więc najmniejszego sensu przepłacać, chyba, że lubisz wygodę użytkowania.

Moje zappery nigdy nie wyglądały jak ładne pudełeczka prosto z pułki sklepowej, co często wzbudzało rozbawienie znajomych i rodziny. Chcąc uzyskać pożądane efekty w stosunkowo niskiej cenie, swoje sprzęty często robiłam na zamówienie.

Pobierz darmowe e-booki

W sekcji e-booków masz do pobrania serię związaną z pasożytami, ich zależnościami w kontekście różnych chorób i dolegliwości, jak również aktualne częstotliwości patogenów.

Zachęcam do pobrania.

Czytaj więcej:

Źródła:
  • Hulda Regehr Clark – Kuracja życia, 2006
  • Nadieżda Siemionowa – Szkoła Zdrowia, 2012
  • www.newmediaexplorer.org/chris/2004/07/23/blood_electrification_effectiveness_on_malaria.htm

6 myśli na “Klasyczne Zappery wg. Huldy Clark i ich ograniczenia”

    1. Kasia Kurczynska

      Wszystko zależy od podstawowych preferencji: czy ma to być sprzęt stacjonarny, czy mobilny kieszonkowy?

  1. Widzę ze masz wpisane w źródłach, moje dwie ulubione książki;)
    Chciałem tylko dodać, że nie każdy bierze antybiotyki, ja już od ho ho lat nie jestem fanem antybiotyków, co się z tym wiąże?
    Mianowicie to, że np moje patogeny nie muszą być juz takie zmutowane. Po oczyszczeniu organiznu metodami Tombaka czy Huldy- jelito grube z kamieni kalowych,wątroba z kamieni zolciowych wraz z woreczkiem, trzustka z nagromadzonego tzw piasku itd. Organizm powraca do pierworodnego stanu. Komórki kto były zniszczone zaraz po narodzinach szczepieniem, odzyskały swoj prawowita konstrukcje-zregenerowaly sie. Zeszly ze mnie takie chorovy ktorw mialem od dziecka- zatoki(przecież nie wyleczalne), korzonki (również wedlug medycyny tylko mozna podleczyc) piegi- nie powrocily. Itd.
    Podoba mi się Twój blog/strona. Ale ja osobiście nigdy nie uwierzę w to, że większość naszych patogenów, czy komórek jest zmutowana. Otóż Stwórca stworzyl tak organizm, aby jeśli nawet dało się go zmutowac, to żeby jego potomstwo nadal rodzilo się naturalnie nie przerobione. To nam tak wmawiano ze to geny to geny, to mutacja. A prawda jest taka, że to szczepionki nas zniszczyły i niszczą. Do tego stopnią osłabiają nasze organizmy, że tak jak o Hulda tak i Siemianowa pisze, iz pasożyty mają otwarta drogę do obróbki naszych komórek. Moje dziecko jest nie szczepione, i nie posiada żadnej przewlekłej choroby która posiadalismy z zona. Zresztą ma już prawie dwa lata a jeszcze nigdy nie była chora, wszyscy mogą mieć gruby, Ona będzie chodziła między nimi i maksymalnie skończy się na Katarze. Gdzie szczepieni jej rówieśnicy, można by powiedzieć ze posiadają druga karte chorob w przychodni. To tylko daje niezbity dowód na to ze tam nic nie zmutowalo. Zresztą obie kobiety w tych ksiazkaCh piszą iż to pasożyty zjadają komórki, przez co dziecko rodzi się nie takie jak trzeba. A idąc teraz do elektroniki o której piszesz, to faktycznie konstrukcja jest tania takich urzadzen (o których pisze Hulda) a na rynku są za kolosalne ceny..

    1. Witaj Tomi, co do mutacji miałam na myśli konkretnie paciorkowce, z którymi po antybiotykach ciężej jest sobie poradzić niż przed nimi, bo rzeczywiście mutują. Ponadto zawalone toksynami wirusy, które dopóki nie oczyścisz z tych toksyn, będą zachowywały się agresywnie. Z czasem, gdy oczyszczamy organizm, oczywiście w wielu przypadkach odzyskuje on swoje pierwotne struktury, patogeny też są mniej oporne itd. Ale nie zawsze tak jest. Jest sporo przypadków, gdzie np. tarczyca po hashimoto, jajniki po endo, czy zniszczona w skutek cukrzycy trzustka, nie powracają już do swojej pierwotnej postaci. Wątroba, owszem regeneruje się jak żaden inny narząd, ale nie można tak ogólnie zgeneralizować tego tematu, bo mijałoby się to z prawdą. Pamiętajmy, że podział komórek i tworzenie nowych następuje zawsze w oparciu o materiał bieżący, a nie ten sprzed choroby. Kiedy komórki są osłabione, na dany moment życia, nie wygenerują lepszych od siebie produktów.
      Co do cen sprzętów, to pełna zgoda, ale weź zrób sobie sam taki biorezonans :D Mam wrażenie, że płacimy za co raz to nowsze technologie, oprogramowania które bardzo ułatwiają życie. I wiesz co.. pomimo tego że naście lat temu używałam taniusiego zapperka, w życiu bym do niego nie wróciła. Wolę dziś zapłacić te parę tys. za to, żeby chociażby nie włączać sobie pojedynczych częstotliwości do parę minut :D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *